Ks. dr hab. Stanisław Witkowski MS

Kazanie wygłoszone na Mszy św. w intencji wszystkich konających w pierwszy wtorek stycznia (07.01.) A.D.2014 w Bazylice Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, Kraków, Łagiewniki, godz. 18.00.

Drodzy czciciele Miłosiernego Jezusa; drodzy orędownicy dusz konających!

Śmierć zastaje ludzi często w butach, to znaczy, że przychodzi nagle, nieoczekiwanie. Pewien sędziwy człowiek poszedł kiedyś w piątek na badania. Lekarz powiedział: „wszystko dobrze”, następnego zaś dnia, w sobotę zmarł.

W suplikacjach modlimy się: „od nagłej a niespodziewanej śmierci wybaw nas Panie”. Śmierć jest otoczona armią tchórzów. Niechętnie o niej dyskutujemy. Stanowi niejednokrotnie temat tabu. Rzadko też mówimy komuś poważnie choremu, że zbliża się jego ziemski kres. Nie chcemy go zranić. Takie jest nasze myślenie.

Czym jest śmierć? Przed przyjściem Jezusa Chrystusa śmierć stanowiła „broń” złego ducha, który trzymał każdego człowieka w niewoli strachu. Nasz Pan zwyciężył śmierć, pokonał złego ducha. Wyciągnął ze śmierci „kąsające żądło”. Uczynił z niej przejście do nowego życia. Dlatego wczesnochrześcijańskie cmentarze nazywano dormitoriami, czyli sypialniami, a nie nekropoliami – miastami zmarłych.

Pan Jezus chce nas obdarzyć życiem wiecznym. Umarł za wszystkich bez różnicy. Zależy Mu na każdym człowieku. Św. Paweł zwraca uwagę, że Bóg jest dosłownie „usprawiedliwiającym (czyli uniewinniającym) bezbożnika” (Rz 4, 5). „Bezbożnik” oznacza w przytoczonym tekście Pawłowym najwyższy stopień oddalenia się od Boga. W dziele usprawiedliwienia, które dokonało się na krzyżu, nie liczą się dzieła człowieka sprawiedliwego, ani tym bardziej czyny człowieka złego. Bóg nie brał pod uwagę ani jednych ani drugich. Wszyscy zostaliśmy zrównani w swojej biedzie. Wszyscy potrzebujemy takiego samego miłosierdzia.

Bóg pragnie, abyśmy się przygotowali na osobiste spotkanie z Nim. Przypowieść o nieurodzajnym drzewie figowym opowiada o gospodarzu, który miał w winnicy drzewo figowe. Trzy lata przyglądał się, lecz nie dostrzegł na nim owocu. Na prośbę ogrodnika pozostawił je jeszcze na rok. Zgodnie z Prawem dopiero po trzech latach można było korzystać z owoców drzew. W sumie mamy więc siedem lat oczekiwania, czyli pełnię. Pełnia ta dotyczy zarówno czasu jak i łaski. Posiadamy zatem możliwość nawracania się, czyli metanoi, która w języku greckim mówi o zmianie mentalności, natomiast jej odpowiednik w języku hebrajskim „szuw” podkreśla powrót. Grzech bowiem jest widziany w tamtej kulturze jako oddalenie się od Boga. 

Nie każdy potrafi jednak wykorzystać tę pełnię. Ludzie odchodzą z tego świata nieprzygotowani. Jesteśmy jedną wielką rodziną Bożą. Dlatego Pan Bóg powierza nam troskę o konających. W Dzienniczku św. siostry Faustyny czytamy: „ O jak bardzo potrzebują dusze konające modlitwy. O Jezu natchnij dusze, aby się często modliły za konających” (nr 1015). Modlitwa wybiela człowieka. Dzięki niej stajemy się coraz bardziej „przeźroczyści”. Modlitwa skraca nam drogę do Boga. Żadna odległość nie istnieje dla niej. Im bardziej będziemy się modlić za konających, tym częściej Bóg będzie dawał nam impulsy, natchnienia do takiej właśnie modlitwy. Prawda ta stała się także doświadczeniem św. siostry Faustyny: „dziwnie Pan Jezus daje mi poznać, że ktoś potrzebuje mojej modlitwy. Szczególnie poznaję, kiedy potrzebuje modlitwy mojej dusza konająca. Teraz zdarza się to częściej niż dawniej” (nr 820).

            Szczególnie skuteczną modlitwą za konających jest koronka. Pan Jezus obiecuje zatwardziałym grzesznikom, że ich śmierć będzie szczęśliwa, jeśli tylko będą ją odmawiać. Zapewnia także, że gdy będą ją odmawiać przy konających, wówczas stanie pomiędzy Ojcem a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny (por. nr 1541).

Gdyby Bóg patrzył na nasze życie przez lupę, pisałby o faktach, bylibyśmy zgubieni. Nikt by się nie ostał wobec Bożej sprawiedliwości: „Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, panie któż się ostoi” (Ps 130, 3). Ratuje nas jedynie miłosierdzie, nierozerwalnie związane z koronką do Bożego miłosierdzia. Modlitwa koronką sprawia, że duchy ciemności walczące o duszę w tym ostatecznym momencie uciekają, konającego zaś ogarnia ufność i spokój (por. nr 1798). Koronka sprawia, że poruszają się wnętrzności Bożego miłosierdzia (czyli miłość najgłębsza, darmowa).

Kiedyś św. siostra Faustyna usłyszała słowa: „Córko moja pomóż mi zbawić pewnego grzesznika konającego; odmów za niego koronkę, której cię nauczyłem” (nr 1565). Faustyna ujrzała tego konającego w wielkich mękach i walkach. Nawet Anioł Stróż był bezsilny wobec wielkiej nędzy tej duszy. Całe mnóstwo szatanów czekało na tę duszę. Podczas odmawiania koronki Faustyna ujrzała Jezusa w takiej postaci, jak jest namalowany na obrazie. Promienie miłosierdzia ogarnęły chorego, a moce ciemności uciekły w pośpiechu. „Zrozumiałam, jak ta koronka jest ważna przy konających, ona uśmierza gniew Boży” (tamże).

Możemy dopowiedzieć, że dzięki koronce przychodzi do nas miłosierny Pan. Blady kolor Jego promienia oznacza wodę, która symbolizuje Ducha Świętego. Czerwony zaś wyraża Jego krew, która z kolei oznacza życie Jezusa. Życie Jezusa jest nam dawane zatem w Duchu Świętym. Koronka ma wielką moc. Obdarza nas życiem Jezusa. Przed Nim zaś drżą demony. Bądźmy wierni tej modlitwie i szczególnie otaczajmy nią konających.